fb

1.jpg2.jpg3.jpg4.jpg5.jpg6.jpg7.jpg8.jpg

legia 5Choć czas mija, to uczniowie klas 5a i 5b wciąż nie mogą ochłonąć po wrażeniach, jakie towarzyszyły im podczas niedawnej wizyty na stadionie Legii :-) Kilkugodzinna wycieczka rozpoczęła się od zwiedzania trybun dla publiczności i poznania podstawowych informacji oraz ciekawostek na temat tego sportowego obiektu. Wszelką wiedzą na ten temat, okraszoną dowcipami i dykteryjkami, służył nam nasz sympatyczny przewodnik, p. Adam P.
Po wstępnym rozpoznaniu terenu mieliśmy okazję odwiedzić loże dla Vip-ów oraz kabiny komentatorów sportowych. Niektórzy uczniowie rozemocjonowanym głosem relacjonowali wydarzenia rzekomo rozgrywające się na ich oczach.To nic, że na murawie nikogo nie było - od czego niby mamy wyobraźnię...
W pewnym momencie nieoczekiwanie z głośników popłynęły słowa piosenki w wykonaniu Cz. Niemena "Sen o Warszawie" - hymnu Legii. Niektórzy uczestnicy momentalnie zaczęli nucić znaną melodię, potem śpiewać - wszyscy się bardzo wzruszyliśmy...
Kolejnym punktem programu byo odwiedzenie sali, w której odbywają się konferencje prasowe z udziałem kadry trenerskiej i zawodników warszawskiej drużyny. Zobaczyliśmy też na własne oczy, skąd piłkarze wychodzą na murawę, a nawet mogliśmy podążyć ich śladami. Mieliśmy też okazję zasiąść na ławce rezerwowych. Cóż to były za emocje...
W trakcie wycieczki uczestnikom cały czas towarzyszyła maskotka Legii - Miś "Kazek", który nas przytulał, głaskał po głowach i skutecznie rozśmieszał. Trzeba przyznać, że jego futerko było bardzo miłe w dotyku...
Końcowym etapem sportowej przygody naszych uczniów był ich 90-minutowy trening na bocznym boisku prowadzony przez trenerów Legia Soccer School (na sąsiednim trenował akurat aktualny skład Legii:-)
Niewątpliwym hitem dnia było jednak spontaniczne zjawienie się przy nas zawodników Legii, którzy po skończonym treningu postanowili zrobić sobie z nami zdjęcie. Męska część piątoklasistów wprost oszalała. Bliska obecność Michała Pazdana czy Arkadiusza Malarza zrobiła swoje...
Po przebraniu się w szatni i próbie "powrotu do realu", zaliczyliśmy już tylko krótką wizytę w sklepie z pamiątkami, gdzie spotkaliśmy się oko w oko... z Mirosławem Radoviciem.
Ach, cóż to był za dzień... i co z tego, że pogoda w tym dniu wyraźnie grymasiła... wielość i skala wrażeń wynagrodziła wycieczkowiczom wszelkie niedogodności... Wychowawcom też:-)

Początek strony